Dwie garście informacji
Troche Historii
=> Troche Historii cd.
=> Więcej Starych Zdjęć
=> Pozostałości starej Falenicy
=> Trochę Historii cz.3
Dawne nazwy ulic w Falenicy
NEV! Najnowsze Wykopaliska
Members
Księga gości
GALERIA
Gaz
LINKS
Przydatne Pierdoły
VIDEO
 

Troche Historii



 

"Wśród iglastych lasów oplecionych łożyskiem Wisły i nurtami ku niej biegnącego Świdra leży gmina Falenica ze swoimi dziewiętnastu osiedlami. Urokiem swego niezwykle pięknego położenia, owiane balsamiczną atmosferą szpilkowych drzew i kwiecistych łąk, miejscowości te wabią każdego, kto zmęczony nerwowym życiem stolicy chce choć na krótko zapomnieć o wszystkim - choć przelotnie wchłonąć to, co się zowie radością życia"

 

 





Drewniane pensjonaty i domy letniskowe zaczęto budować w Falenicy w 1894 r., gdy w pobliżu późniejszej stacji kolejowej powstało osiedle Wille Falenickie. Założycielem osady był Jakub Hanemann, właściciel majątku Błota, który rozpoczął parcelację. Budynki, jakie stanęły w Willach Falenickich, były klasycznymi świdermajerami. Wpisywały się w pejzaż piaszczystych wydm porośniętych sosnowym lasem. I tak jak wszystkie letniaki najczęściej nie były przystosowane do zamieszkania zimą. Wynajmowano je na lato. Gdy przychodziły chłodne dni, domy pustoszały. Letnicy wracali do Warszawy, na oknach zatrzaskiwano drewniane okiennice.


Większość najstarszych budynków wzniesiono na pokaźnych parcelach o powierzchni trzy tys. m kw., porośniętych lasem. Ciekawe, że w latach 30. lokalne władze, świadome wartości przyrodniczych, dbały o otaczające osadę lasy, o sosny.




Spójrzmy na fotografię ul. Handlowej. Tym, co przede wszystkim rzuca się w oczy, jest szerokość ulicy. Była wąska jak staromiejski zaułek. Po bokach dość szerokie chodniki, przy krawężniku głęboki rynsztok, a pośrodku jezdnia brukowana kocimi łbami. Jak ustaliła Jadwiga Dobrzyńska, autorka książki "Falenica moja miłość" - tę jezdnię wybrukowano w 1912 r. kamieniem pochodzącym ze wsi Aleksandrów Wiązowski. Bruk położono jednak byle jak i nie na całej ulicy. Były takie miejsca, gdzie od jesieni po wiosnę wszystko tonęło w błocie głębokim po kostki. Już wówczas po obydwu stronach Handlowej ciągnęła się gęsta zabudowa. Nie były to może domy wielkie, ledwie jedno- i dwupiętrowe, ale przy nikłej szerokości ulicy sprawiały wrażenie porządnych miejskich kamienic.

Obok kamienic świdermajerowskich o fasadach ożywionych balkonami, wykuszami i dwukondygnacyjnymi loggiami, zwieńczonych szczytami i dwuspadowymi daszkami, pachnących drewnem - stały typowe, podmiejskie murowańce. Niektóre miały tę charakterystyczną dla ulicy Krokodyli pretensję do poprawnej dekoracyjności, zapisaną w gipsowych obramieniach okien, koślawych portalach czy odlewanych w metalu, ozdobnych balustradach balkonów. Tuż obok nich wznosiły się nędzne parterowe chałupiny. Niekiedy ceglane, za to z drewnianymi, świdermajerowskimi detalami architektonicznymi.

Latem na Handlowej panował zgiełk. Nad witrynami sklepów zwisały kolorowe markizy, a letnicy, uciekając przed żarem, chętnie chowali się w mrocznych wnętrzach sklepików. Zimą tłum się zmieniał. Widać było tu Żydów mieszkających w okolicznych miejscowościach, odzianych obowiązkowo w wysokie buty, umożliwiające przedzieranie się przez morze błota oraz wieśniaków z pobliskich wsi.

Jak pisze Jadwiga Dobrzyńska, dumą Falenicy lat międzywojennych były specjalne baseny dla ryb urządzone w hali targowej przy Handlowej. Ryby z reguły dowozili żydowscy kupcy, mający ożywione kontakty z ziemiańskimi właścicielami podwarszawskich stawów. Sama hala nie była jednak piękna. To raczej wielka szopa, nakryta dwuspadowym dachem i placem otoczonym rzędami sklepów z podcieniem. Niedaleko był też bazar. Tu z kolei dominowały byle jak sklecone drewniane budy.





Dalej

 
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja